czwartek, 20 marca 2014

żeby język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa czyli McDulka subiektywnie o jezykach


dzis nie bedzie robotkowo dzis bedzie literacko ;)  sprawa sie tyczy projektu jezykowego w ramach Klubu Polek na Obczyznie. serdecznie zapraszam.





Jezyk sprawa nieprosta, w szczegolnosci gdy jezyk gietkim ma byc.

Od ponad dziesieciu lat mieszkam w Hiszpanii, wiec post wokol hiszpanskiego jezyka powinnien sie krecic. Jednakze moja poprzedniczka, mieszkajaca rowniez w Hiszpanii, przedstawila szczegolowo i pieknie, co i jak z hiszpanskim w Hiszpanii.  Dlatego tez postanowilam posta swego skupic na innej troszke tematyce.

Jestem jednym z ostatnich rocznikow starej generacji, co w praktyce jezykowej oznacza, ze w podstawowce rosyjski, potocznie zwany ruskim, mnie dopadl. Co z niego umiem? pisac i czytac i cos tam rozumiem. Dzis z checia wrocilabym do nauki rosyjskiego, bo melodyjnie mi brzmi i wielu miejscach mozna sie nim porozumiec (choc ostatnie posuniecia Vladmira jakos chwilowo mroza moje checi), to jednak sprawa priorytetowa jest angielski.
gdzies na koncu swiata (Wielka Brytania)

Angielski… uf… szczerze powiedziawszy nie jest to moj ulubiony jezyk. brzmi mi jakos tak….niefajnie
Wyjscia nie ma, uczyc sie go trzeba. Moj poziom to sredniozaawansowany w kierunku upper intermediated, taki przynajmniej egzamin zdalam, ale prawdziwy egzamin mam kazdego dnia w pracy. Otoz z zawodu jestem biologiem i do tej pory ang. byl potrzebny i owszem, ale raczej do czytania publikacji naukowych i pisania, a to jest tak specyficzna dzialka w duzej mierze bazujaca na lacinie, ze sie nie liczy. Schody sie zaczely w nowej pracy. Aktualnie pracuje w centrum badan onkologicznych i towarzystwo w pracy jest absolutnie miedzynarodowe i szef obcojezyczny (czytaj: nie mowi po hiszpansku). Pracowac trzeba, mowic tez, badania prowadzic….  Wiec czlowiek sie stara jak moze, miesnie przy malzowinach usznych napina, zeby dobrze uslyszec i zrozumiec…. Latwo nie jest… ale coz zrobic…

Barcelona, w ktorej kroluje catalá (Hiszpania)

Szczescie jest takie, ze spora czesc laboratoryjnej gawiedzi mowi po hiszpansku, wiec w momencie kryzysu zawsze mozna kogos poprosic o pomoc jezykowa. Hiszpanski cudny hiszpanski… wg mnie to jest jezyk, ktory po prostu da sie lubic, trudny w wymowie nie jest, czyta sie tak jak sie pisze, dziwnych literek i znaczkow brak, mnostwo osob go uzywa na calym swiecie…
Hiszpanskim posluguje sie na co dzien, po dziesieciu latach opanowal moje mysli i sny… od kilku natomiast miesiecy dziele moje zycie z mym mezem, rodowitym katalunczykiem. Po coz taki szczegol? Otoz maz moj jest dwujezyczny, mowi po katalunski i hiszpansku… niby podobne jezyki, ale jednak roznica jest czasem dosyc spora, szczegolnie wyczuwalna w czasie rodzinnych spotkac, wszyscy dorosli w rodzinie meza sa  katalunsko-hiszpanscy, ale dzieci nie i czasem po prostu nie wiedza o czym nowa ciocia do nich…

hiszpanski ma taka zalete, ze praktycznie cala Ameryka Srodkowa i Poludniowa sie nim posluguje (Riviera Maya, Meksyk)

Mam nieslychana slabosc do jezyka francuskiego, moj romans z nim rozpoczal sie w liceum, ale milosc nie rozkwitla, przytlumil ja natlok gramatyki… niestety… ale dzieki francuskiej gramatyce, latwiejsza do przyswojenia okazala sie gramatyka hiszpanska. Teraz z kolei hiszpanski pozwala mi w lepszym rozumienie francuskiego. Zalozenie moje jest takie, zeby mowic po francusku w miare swobodnie, plan wieloletni w zamierzeniu, wykonywany malymi kroczkami. Na razie staram sie czytac po francusku ksiazki dla dzieci (Asterix et Obelix, Le petit Nicolas) i tesknie za lekcjami z Basia (uczylam sie przez skypa z polska nauczycielka, z reszta tak samo sie  ucze ang.), ale chwilowo musialam caly project nauki francuskiego odlozyc na pozniejsza czasoprzestrzen.

Asturias, pln. Hiszpania, moja druga ojczyzna

Musze przyznac, ze mialam tez chwilowe oczarowanie wloskim i portugalskim. Uwielbiam sluchac portugalskiego, jest tak cudownie szeleszczacy. Miod na uszy.
Germanskie jezyki sa mi stanowczo obce, ale… moj maz kochany ma korzenie niemieckie, wiec kto wie… moze kiedys sie skusze na kursik niemieckiego.

na koniec tejze subiektywnej podrozy jezykowej chce wspomiec o naszej cudownej polskiej mowie. polski jest cudownie zagmatwany, zawily w swoich dwuznacznosciach, ciesze sie szalenie, ze to moj jezyk macierzysty. Ostatnimi czasy lapie sie na tym, ze zapominaja mi sie formy czasownikow (np. zamiast powiedziec jak ja sie czasem upre to wyczarowalam ja ja sie czasem upiore), strzelam takie byki ortograficzne, ze strach bierze, czasem nie moge sobie przypomniec jakiegos polskiego odpowiednika. Zeby nie popasc w calkowita nedze jezykowa, staram sie czytac po polsku, pisac listy z przyjaciolmi (maliowe i klasyczne) i ogladac polskie seriale na necie (nie mam polskiej telewizji). ta ostatnia czynnosc spelnia dodatkowo funkcje, otoz ogladam seriale polskie wraz z moim mezem, dzieki czemu mowa polska nie jest mu tak obca, a wrecz przeciwnie, lapie pojedyncze slowa, a czasem i cale wyrazenie. ostatnio zwrocil sie do mnie z cala powaga "dzien dobry pani mecenas"... 
mysle, ze im wiecej jezykow czlowiek zna tym latwiej nauczyc sie kolejnych, trzeba miec tylko motywacje, troche czasu i bardzo wazne!!! wyzbyc sie strachu przed mowieniem, nauke najlepiej rozpoczac od ksiazek dla dzieci, potem jakos leci ;)
Sandomierz-miejsce mojego urodzenia (Polska :)

tymczasem borem lasem
McDulka

P.S. zdjecia z rodzinnego albumu, autorzy rozni-rodzinni 

12 komentarzy:

  1. Zazdroszczę rodowodu sandomierskiego, bo to jedno z moich ulubionych miejsc.
    Zainteresował mnie Twój językowy życiorys. Moja córka też jest biologiem. Po angielskim, który bardzo lubi i dobrze zna, zaczęła się uczyć (jako samouk) hiszpańskiego, tak jak ty z miłości do niego. Jednak jej marzeniem był japoński i teraz kontynuuje jego naukę w Tokio.
    Jednak w Ameryce Południowej, połowa ludzi mówi portugalskim, przekonała się o tym nawiązując kontakt z Brazylijczykiem japońskiego pochodzenia, i to chyba na dłużej.
    Pozdrówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki wielkie za komentarz :)
      biolog w Tokio :) ciekawa kombinacja :) japonski latwym jezykiem nie jest, przynajmniej tak mi sie wydaje, bo kontaktu bezposredniego z jego nauka nie mialam :) pozdrowienia dla Ciebie i dla corki :)

      Usuń
  2. fajne czytanko,pozdrowka z kanady,ontario,st,catharines

    OdpowiedzUsuń
  3. Sandomierz jest piękny ! .. fajne zdjęcia z Parku Guell .. Z tego co zrozumiałem to mieszkasz w Asutrias .. pozytywnie zazdroszczę bo bardzo tam jest pięknie .. prawdę mówiąc bardziej lubię hiszpańskie wybrzeże Atlantyku niż zatłoczone turystami i czasem kłującą w oczy architekturę znad wybrzeża Śródziemnomorskiego ... przebyłem El Camino Frances i bardzo polubiłem Galicję a za parę lat wybiorę się El Camino del Norte i przez Twoje piękne rejony ..

    hihi a tu taka ciekawostka .. pielgrzymując przez Castilla y Leon dotrałem do Astorga i w schronisku dla pielgrzymów obok mnie był pielgrzym w moim wieku .. bardzo go bolały nogi i dałem mu maść .. zapytał sie skad jestem po hiszpańsku (troszkę mówię) i mówię Polonia a on się od razu uśmiechnął .. potem się go Ty skąd a on wyszseptał 'Catalunia' .. pytam się dlaczego tak szepcze on że obawia się ze go inni na sali nie będą lubić .. jakoś przykro mi się zrobiło ..i mówie, że przecież tu są sami siostry i bracia pielgrzymi ..

    bardzo ciepło pozdrawiam :^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzieki wielkie za odwiedziny i komentarz
      niesiety z przymusu mieszkam w Madrycie, ale mam nadzieje, ze juz niedlugo.
      z ta Katalunia to tak wlasnie jest, nie jest zbyt popularna, szczegolnie teraz gdy dazy do niepodleglosci
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. "Dzień dobry, pani mecenas" - boskie! :D

    Pozdrawiam

    Nina

    OdpowiedzUsuń
  5. I Barcelona i Sandomierz piękne. I biologia komórki - to też mój zawód - piękna. Po angielsku w pracy łatwiej, przynajmniej masz wszystko w jednym języku. Ja pracowałam długo w Niemczech i mój instytut nie był wcale międzynarodowy, tylko bardzo szwabski. Szwabi stanowili koło 50%, reszta Niemców 45%, a obcokrajowcy max. 5%. I trzeba było całymi dniami mówić i pisać po niemiecku. Tak w ogóle, to nie mam z tym problemu, ale na początku język naukowy to była dla mnie czarna magia. Żadnego slangu angielskopodobnego, czyli nic nie rozummiałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj z tymi jezykami to mamy niezly metlik
      pozdrawiam Pania biolog serdecznie i dziekuje za odwiedziny i komentarz

      Usuń
  6. Polskie seriale z mezem tez praktykujemy od czasu do czasu, ale jeszcze mecenasem nie zostalam :) moze powinnismy czesciej?
    Milych powrotow do jezyka francukisgo!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. oj jak najbardziej, nalezy czesciej, najlepiej w 45 minutowych dawkach co 1-2 dni ;)
    ja juz bym chciala ruszyc z francuskim, ale jeszcze musze (niestety!) przyczekac...
    pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...